poniedziałek, 7 października 2013

Marta Kaczyńska: mój ojciec nieraz zawiódł się na Donaldzie Tusku

Dla ekipy obecnego premiera tragedia smoleńska jest cynicznie używanym narzędziem konfliktowania Polaków, dzielenia, szantażowania wyborców. Śmierć polskiej elity nie obchodzi ich chyba w ogóle - ocenia w rozmowie z tygodnikiem "W Sieci" Marta Kaczyńska. Córka tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej Lecha Kaczyńskiego pytana, co powiedziałby dzisiaj jej ojciec, odpowiada, że jest przekonana, że byłoby to jedno zdanie: "Odłóżcie na bok wszystkie różnice i stańcie przy Jarosławie". 


Marta Kaczyńska pytana, skąd jej zdaniem bierze się kolejna kampania ataków na niezależnych naukowców pracujących nad sprawą katastrofy smoleńskiej, odpowiada, że w szerszej perspektywie chodzi o storpedowanie dojścia do prawdy. - Mamy wierzyć w rosyjskie i rządowe manipulacje, a jeśli nie wierzymy i sprawdzamy sami, na dodatek wykazując kłamstwa, uruchamia się medialną przewagę i próbuje nas zakrzyczeć - zaznacza.
Wideo
materiał wideo
Kaczyński: bez zmiany władzy katastrofa smoleńska nie będzie wyjaśniona
Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że ponowne umorzenie śledztwa dotyczącego organizacji lotów do Smoleńska w 2010 r. potwierdza tezę, że dopóki nie będzie zmiany władzy w Polsce, sprawa katastrofy smoleńskiej nie zostanie...

Jednocześnie podkreśla, że odpowiedzią na poważne badania są inwektywy, reakcją na obszerne zeznania w prokuraturze zmanipulowany przeciek, a zamiast debaty z ekspertami mamy medialne nagonki. Wlicza do tego oświadczenia niektórych uczelni, odcinających się od działań zatrudnionych tam naukowców zaangażowanych w badanie katastrofy smoleńskiej.

- Obliczenia prof. Wiesława Biniendy pokazują, że skrzydło nie mogło zostać urwane wskutek zderzenia z brzozą, bo wszelkie symulacje wskazują, iż je przecina. Dr Grzegorz Szuladziński na podstawie swoich badań wskazuje, że na pokładzie tupolewa doszło do eksplozji, a dr Kazimierz Nowaczyk - spreparowanie przez komisję Millera wykresu rzekomego przebiegu katastrofy - wylicza Kaczyńska dopytywana, czego się konkretnie dowiedziała dzięki pracy niezależnych ekspertów.

Córka tragicznie zmarłego prezydenta pytana m.in. jak w kontekście Smoleńska zachował się Donald Tusk, odpowiada, że sprawia wrażenie, jakby uznał, że to nie jego sprawa. - Jakby zginął nie prezydent Polski, lecz jakiegoś odległego, mało znaczącego dla nas państwa. Jego zachowanie nie trzyma żadnego standardu, sądzę, że będzie przez historyków ocenione jednoznacznie. Począwszy od gry, jaką podjął z Rosją przed 10 kwietnia, skierowanej przeciw własnemu prezydentowi, przez zezwolenie na to, by jego ówczesny przyjaciel Janusz Palikot obrażał pamięć ojca już po śmierci taty, po to, co dzieje się do dziś - mówi.

Kaczyńska przyznaje, że jej ojciec Lech Kaczyński nieraz zawiódł się na Donaldzie Tusku. - Można to było uznać za element gry politycznej. W obliczu tak wielkiej tragedii wszyscy powinniśmy być jednością w dążeniu do ustalenia prawdy, a szef rządu zdaje się wciąż grać - zaznacza.

Córka Lecha Kaczyńskiego dopytywana również m.in. co - jak przypuszcza - powiedziałby nam dzisiaj Lech Kaczyński, odpowiada, że nie jest to kwestia przypuszczeń, ale wie to, jak każdy, kto znał jej ojca. - Prezydent Kaczyński miałby do powiedzenia nam wszystkim jedno zdanie: "Odłóżcie na bok wszystkie różnice i stańcie przy Jarosławie" - puentuje.

Źródło: "W Sieci"

Gronkobus zachęca, by w referendum odwołać Hannę Gronkiewicz-Waltz

Republikanie zamierzają specjalnym autobusem odwiedzić wszystkie dzielnice Warszawy, by zachęcać mieszkańców do głosowania w referendum za odwołaniem prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Gronkobus z hasłem "13 X głosuj. Pokaż im, kto tu rządzi" rozpoczął tournee.


Na konferencji prasowej połączonej z początkiem tournee Gronkobusu lider Republikanów poseł Przemysław Wipler po raz kolejny zachęcał do wzięcia udziału w zaplanowanym na 13 października głosowaniu. - To dzień, podczas którego warszawiacy będą mieli okazję pokazać, że są obywatelami, że są odpowiedzialni za swoje miasto i że są gotowi do zmian, że chcą zmian sposobu zarządzania naszym miastem, sposobu wydawania pieniędzy - mówił Wipler. 

Zarzucił prezydent Warszawy, że choć dysponuje dużymi środkami z Unii Europejskiej i ma poparcie rządu i premiera z tej samej partii, "nie była w stanie załatwić fundamentalnych spraw dla miasta" - janosikowego, własności znacjonalizowanych po II wojnie światowej nieruchomości - i doprowadziła do tego, że o połowę wzrosła liczba urzędników. 


- Kilka lat temu warszawiacy wyposażyli panią prezydent, wybierając ją ponownie, wielkim kapitałem zaufania społecznego. Pani prezydent ochoczo wzięła ten kapitał i założyła polityczno-biurokratyczną spółkę bez odpowiedzialności - powiedział z kolei pełnomocnik Republikanów na Warszawę Paweł Gruza. 

Wipler przyznał, że Gronkobus jest inspirowany Tuskobusem, czyli autokarem, którym w przeszłości ruszał w Polskę premier Donald Tusk. - Kto autobusem wojuje, autobusem może będzie się musiał kiedyś przejechać - powiedział Wipler. Podobnie jak Tuskobusy aktywizowały Polaków do pójścia na wybory, tak Gronkobus ma zachęcać do wzięcia udziału w niedzielnym referendum - tłumaczył lider Republikanów. 

Do piątku Gronkobus ma odwiedzić wszystkie 18 dzielnic stolicy. Republikanie zamierzają pokazywać powody, dla których Gronkiewicz-Waltz powinna zostać odwołana. Będą organizować happeningi, konferencje prasowe i rozdawać ulotki. Autokar - stary Jelcz 043, tzw. ogórek - został oklejony podobiznami Gronkiewicz-Waltz i polityków PO, którzy zachęcali, by nie iść na referendum: Stefana Niesiołowskiego, Julii Pitery, Andrzeja Halickiego, Donalda Tuska, Ewy Kopacz (z papierosem w ustach) i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Poniżej jest napis "13 X głosuj. Pokaż im, kto tu rządzi". W kampanii Republikanie używają też piosenek "To ostatnia niedziela" Mieczysława Fogga i "Trzynastego" Kasi Sobczyk. 

Również lider Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" Bogusław Ziętek zaapelował do liderów największych central związkowych - OPZZ, NSZZ "Solidarność" i Forum Związków Zawodowych, by członkowie warszawskich struktur tych organizacji wzięli udział w referendum i głosowali za odwołaniem Gronkiewicz-Waltz. "Nie możemy być obojętni i stać z boku, gdy władza odwraca się od społeczeństwa i ustawia do niego tyłem! Warszawskie referendum jest sprawą kluczową. To przede wszystkim przedsięwzięcie społeczne, oddolna inicjatywa obywatelska. Stąd właśnie potrzeba stanięcia po stronie społeczeństwa" - napisał Ziętek. 

Referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz odbędzie się 13 października. Będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział 3/5 liczby wyborców, którzy uczestniczyli w wyborach prezydenta w Warszawie w 2010 roku, czyli co najmniej 389 430 osób. Inicjatywę zapoczątkowaną przez szefa Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, burmistrza Ursynowa Piotra Guziała poparły m.in.: PiS, Ruch Palikota (od niedzieli Twój Ruch) i Solidarna Polska. 

Afera pedofilska w Kościele. Polacy oburzeni

To poniżające! - komentują ludzie skandal pedofilski dotyczący polskich księży. - Ja dlatego przestałam chodzić do kościoła. Nie będę rozmawiać z księdzem, który nie wiadomo, co robił w nocy z ministrantem - mówi kobieta. - Ja chodzę do kościoła w innej parafii, bo do naszej przyjeżdżają panie lekkich obyczajów - dodaje młoda dziewczyna. - A ja mam tak negatywny stosunek do Kościoła, że już nic mnie nie zdziwi - mówi chłopak. Zobacz film i podziel się spostrzeżeniami ze swojej parafii.



Polscy biegli zbadają komputer ks. Wojciecha Gila? Materiały z Dominikany lada dzień w Polsce

Prokuratura Okręgowa w Warszawie będzie chciała, aby to polscy biegli zbadali komputer, zabezpieczony przez dominikańskich śledczych w domu ks. Wojciecha Gila – dowiedział się portal tvp.info. Filmy i zdjęcia, które mają obciążać duchownego powinny trafić do prokuratury pod koniec tego tygodnia lub najpóźniej na początku przyszłego. Niemal pewny jest też wyjazd naszych śledczych na Dominikanę. 


Z ustaleń portalu tvp.info wynika, że Alicja Ortega, dziennikarka telewizji Noticias SIN z Dominikany zeznając w stołecznej prokuraturze okręgowej wyraźnie dała do zrozumienia, że miała bardzo szeroki dostęp do materiałów zgromadzonych przez prokuraturę w swojej ojczyźnie.

Policja poszukiwała ściganego przez Interpol ks. Wojciecha Gila w Modlnicy
Krakowska policja poszukiwała ściganego listem gończym przez Interpol ks. Wojciecha Gila w rodzinnej Modlnicy koło Krakowa - poinformował rzecznik małopolskiej policji Mariusz Ciarka.

Na część pytań nie chciała odpowiadać zasłaniając się tajemnicą dziennikarską. Nie wiadomo, dlaczego nie zdecydowała się na przekazanie polskim śledczym filmów i zdjęć, które są w jej posiadaniu. Jak się dowiedział portal tvp.info dowody te mają trafić do Polski oficjalną drogą, pod koniec tego tygodnia lub na początku przyszłego. Wówczas, zadaniem śledczych, dojdzie do weryfikacji tego materiału pod kątem wydzielenia tych filmów i zdjęć, które dokumentują np. czyny pedofilskie.


Jak się nieoficjalnie dowiedział portal tvp.info warszawscy prokuratorzy traktują śledztwo w sprawie domniemanych pedofilskich przestępstw popełnionych przez księdza Wojciecha Gila i arcybiskupa Józefa Wesołowskiego jako jedno z najważniejszych w ich jednostce. Będą też chcieli, aby komputer w domu ks. Gila, na którym miano znaleźć dziesiątki tysięcy zdjęć i filmów pedofilskich, został zbadany przez polskich biegłych informatyków.

– W takich poważnych sprawach trzeba jednoocznie wyjaśnić kiedy zabronione treści się tam znalazły i czy było to świadome działanie, a nie np. wynik działania któregoś z programów rozsyłających takie zakazane zdjęcia na urządzenia nieświadomych użytkowników. To wszystko można zweryfikować i nie wyobrażamy sobie, aby taka czynność nie została wykonana przez polskich biegłych. Bez tego nie można wręcz mówić o stawianiu zarzutów posiadania czy utrwalania treści pedofilskich, co jest w Polsce przestępstwem – mówi jeden ze śledczych.

Alicja Ortega została przesłuchana w sobotę, po tym jak po przyjeździe do Polski zadeklarowała chęć pomocy polskim śledczym. Dziennikarka wypowiadała się m.in. dla TVP Info, że widziała zdjęcia i filmy pogrążające ks. Gila. Część z nich miało powstać w biurze duchownego na Dominikanie. Ks. Wojciech Gil w specjalnym wywiadzie dla TVP Info zaprzeczył, aby molestował jakiekolwiek dzieci. Przekonywał, że mógł pańć ofiarą intrygi w związku ze działalnością społeczną na terenie swojej parafii na Dominikanie.

Warszawska Prokuratura Okręgowa od tygodnia prowadzi śledztwo w sprawie podejrzenia seksualnego wykorzystywania dzieci przez dwóch polskich duchownych. Polskie śledztwo toczy się w kierunku przestępstwa pedofilii, za co w Polsce grozi do 12 lat więzienia. Drugim wątkiem postępowania jest przestępstwo utrwalania treści pornograficznych z dziećmi (zagrożone pozbawieniem wolności do 10 lat). Podstawą wszczęcia tego śledztwa były informacje, jakie prokuratura uzyskała z polskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego w Bogocie, które potwierdziło w prokuraturze na Dominikanie, że prowadzi ona postępowanie w sprawie dotyczącej dwóch polskich obywateli.

Władze Dominikany badają m.in. sprawę byłego już nuncjusza apostolskiego na Dominikanie abp. Józefa Wesołowskiego, którego w sierpniu odwołał papież w związku z podejrzeniami o pedofilię. Drugim z podejrzewanych polskich duchownych jest michalita ks. Wojciech Gil. Dominikana zwróciła się z prośbą do Interpolu o pomoc w poszukiwaniu ks. Gila. Polska policja ustaliła, że ksiądz przebywa w rodzinnej miejscowości koło Krakowa. Nie został zatrzymany, bo nie ma na razie wniosku Dominikany o jego ściganie

Dziś Europejski Dzień bez Samochodu

Tego dnia w wielu miastach Europy można jeździć autobusem lub metrem bez biletu. Dziś, 22 września, obchodzimy Europejski Dzień bez Samochodu. 


Jest to międzynarodowa akcja, podczas której centra ponad dwóch tysięcy miast są zamykane dla ruchu samochodowego. W tym roku uczestniczy w niej ponad sto ośrodków z Polski.

Na terenie zajezdni tramwajowej Podgórze w Krakowie odbyła się symulacja zderzenia tramwaju z samochodem osobowym połączona z pokazem akcji ratowniczej. Symulacja miała uświadomić kierowcom, jak tragiczna w skutkach może być nieostrożność...


W Warszawie wszyscy chętni mogą jeździć za darmo komunikacją miejską, a także SKM-ką i pociągami Kolei Mazowieckich oraz Warszawskiej Kolei Dojazdowej tam, gdzie obowiązuje wspólny bilet. Ponadto, ci którzy w niedzielę wypożyczą rower w systemie Veturilo, w koszyku znajdą niespodziankę, czyli zdrowy upominek.


Idea Dnia bez Samochodu powstała w 1998 roku we Francji. Jego celem jest kształtowanie wzorców zachowań proekologicznych i upowszechnienie informacji o negatywnych skutkach używania aut.

Organizatorzy tego dnia chcą przekonać mieszkańców miast do alternatywnych środków transportu oraz pokazać, że życie w mieście bez samochodu jest nie tylko możliwe, ale także przyjemniejsze. Kampania przyczynia się również do zmniejszenia hałasu i zanieczyszczenia powietrza.

W naszym kraju Dzień bez Samochodu jest obchodzony od 2002 roku pod patronatem ministerstwa ochrony środowiska. Inicjatywa ta cieszy się coraz większym zainteresowaniem, z roku na rok przybywa chętnych, by 22 września zostawić auto w garażu czy na parkingu.

Według informacji Transportu Miejskiego, w 2008 roku było to 70. kierowców, a w ubiegłym roku już ponad tysiąc.

Zabójcze zanieczyszczenia

Każdego roku około 2,1 miliona ludzi na całym świecie przedwcześnie umiera z powodu wdychania zanieczyszczeń z powietrza. Kolejnych 470 tysięcy zabija zbyt duże stężenie ozonu w atmosferze – wynika z wyników badań opublikowanych w magazynie „Environmental Research Letters”. 


Międzynarodowy zespół 30 naukowców pod kierownictwem prof. Raquel Silver z Uniwersytetu Północnej Karoliny (USA) stworzył mapę, na której oznaczono ilość zgonów w wyniku zatrucia się zanieczyszczeniami. Powstała ona na podstawie informacji o poziomie zanieczyszczeń powietrza w latach 1850-2000 oraz wyników wcześniejszych badań dotyczących wpływu unoszących się w atmosferze pyłów na zdrowie. Choć badacze wywnioskowali, że np. w Afryce oraz Ameryce Północnej i Południowej ilość zgonów znacznie spadła w ciągu 150 lat, to w pozostałych miejscach na świecie sytuacja pogorszyła się. 





Mapy prezentujące zmianę ilości przypadków przedwczesnej śmierci w wyniku wdychania pyłów z grupy PM 2,5 (u góry) oraz zatrucia ozonem (na dole) w latach 1850-2000. Kliknij, aby powiększyć (fot. Environmental Research Letters)


Rozwój przemysłu w Azji sprawia, że obecnie z powodu zanieczyszczeń atmosfery podupada tam na zdrowiu o wiele więcej osób. W Chinach co roku w wyniku wdychania szkodliwych pyłów umiera średnio 1,24 miliona mieszkańców. Zatrucie ozonem jest tam również bardzo powszechne - z tego powodu rocznie giną 203 tysiące Chińczyków. 

Podobnie (choć jeszcze nie tak źle, jak we wschodniej Azji) sytuacja wygląda w Europie, w tym również w Polsce. Z danych wynika, że na naszym kontynencie z powodu pyłów unoszących się w powietrzu przedwcześnie umiera średnio 154 tysięcy osób rocznie. Natomiast z powodu zatrucia ozonem ginie co roku 32,8 tysiąca Europejczyków. 

Stężenie zanieczyszczeń powietrza w Polsce 

Zdaniem autorów badań najgroźniejsze dla zdrowia są pyły z grupy PM2,5. Są to drobiny o średnicy mniejszej niż 2,5 µm, które wnikają głęboko do płuc, docierają do pęcherzyków płucnych, a także przedostają się do krwiobiegu. Pyły te przyczyniają się do wzrostu zgonów w wyniku chorób serca, układu krążenia, dróg oddechowych oraz raka płuc. 

Na terenie naszego kraju rozmieszczone są 32 stanowiska mierzące stężenie drobin PM2,5. Niestety, pochodzące z nich dane nie napawają optymizmem. Zgodnie z raportem Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska dotyczącym roku 2011 najwyższe stężenia tych zanieczyszczeń uzyskano dla miast i aglomeracji województwa śląskiego, w każdym przypadku powyżej 37 µg/m3, z maksimum w Częstochowie wynoszącym 38,9 µg/m3. Przy czym zaznaczyć trzeba, że norma wynosi 25 µg/m3. Stężenie pyłów przekroczyło tę wartość również m.in. w aglomeracji warszawskiej (27,8 µg/m3), Radomiu (26,0 µg/m3), aglomeracji krakowskiej (36,4 µg/m3), aglomeracji wrocławskiej (30,1 µg/m3) czy Poznaniu (26,1 µg/m3). 

Na szczęście nie w całej Polsce norma jest przekroczona. Najlepiej sytuacja wygląda na północy kraju. Najniższe wartości stężenia PM2,5 zmierzono w Koszalinie i aglomeracji szczecińskiej, odpowiednio 14,0 µg/m3 oraz 16,5 µg/m3. Niskie wyniki pomiarów uzyskano również np. dla aglomeracji trójmiejskiej (18,6 µg/m3), Olsztyna (19,1 µg/m3) oraz Elbląga (20,2 µg/m3). Średnia wartość stężenia pyłów z tej grupy w powietrzu dla całego naszego kraju niestety przekraczała w 2011 roku europejską normę - wynosiła 26,9 µg/m3. 

Nagroda Nobla 2013 za odkrycie mechanizmu transportu międzykomórkowego

Nagrodę Nobla z dziedziny Fizjologii lub Medycyny otrzymało trzech amerykańskich naukowców: James E. Rothman, Randy W. Schekman oraz Thomas C. Südhof za odkrycie mechanizmu regulacji transportu pęcherzykowatego, głównego mechanizmu transportu pomiędzy komórkami. 


Nagrodę Nobla z dziedziny Fizjologii lub Medycyny otrzymało trzech amerykańskich naukowców: James E. Rothman, Randy W. Schekman oraz Thomas C. Südhof za odkrycie mechanizmu regulacji transportu pęcherzykowatego, głównego mechanizmu transportu pomiędzy komórkami. 

Laureatów Nagrody Nobla 2013 w dziedzinie Fizjologii lub Medycyny ogłosił Göran K. Hansson, sekretarz komisji noblowskiej ds. Fizjologii lub Medycyny. 


Komitet Noblowski uzasadnił swój wybór tym, iż "ci trzej naukowcy rozwikłali tajemnicę tego, w jaki sposób komórka organizuje swój wewnętrzny system transportu". 

"Każda komórka jest fabryką, która produkuje i eksportuje białka. Transport molekuł odbywa się za pomocą pęcherzyków (okrągłych baniek zbudowanych z błon lipidowych - przyp.red). Tegoroczni laureaci odkryli jak te ładunki docierając z jednego punktu w organizmie do drugiego" - czytamy w komunikacie. 

- Badania prowadzone przez laureatów są bardzo podstawowe, ale mają wielkie znaczenie dla zrozumienia zasadniczego procesu zachodzącego w każdej komórce. -
Jest to z punktu widzenia praktycznego istotne dla zrozumienia, w jaki sposób komórki produkują np. hormony typu insulina - i w jaki sposób można wykorzystać te procesy w praktyce - bądź, w jaki sposób pobierają z zewnątrz różnego rodzaju substancje typu leki, czynniki wzrostowe, hormony - powiedziała dr hab. Marta Miączyńska z Pracowni Biologii Komórki w Międzynarodowym Instytucie Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie. Może się to przyczynić do opracowania lepszych metod produkcji hormonów, np. insuliny, i pomóc określić, w jaki sposób leki działają na komórki, jak są pobierane poprzez pęcherzyki uwalniane w odpowiednich przedziałach komórkowych. 

- Zasadniczym odkryciem było to, że substancje w komórce są przenoszone zamknięte w błonowych pęcherzykach. Te pęcherzyki poruszają się wewnątrz komórki dostarczając swój ładunek do różnych wewnętrznych lokalizacji. To podstawowa zasada transportu wewnątrzkomórkowego. Rothman izolował te pęcherzyki metodami biochemicznymi z komórek i w probówkach odtworzył proces ich wzajemnej fuzji - powiedziała dr Miączyńska. 

Z kolei prof. Schekman odkrył dużą grupę genów, które okazują się kluczowe dla regulacji procesu transportu w komórce. - Te geny są zachowane w procesie ewolucji i występują również w naszych, ludzkich komórkach. - wyjaśniła Miączyńska.
Natomiast ostatni z laureatów przyczyniłisę do tego, że "To właśnie jego badania pozwoliły zrozumieć, w jaki sposób neuroprzekaźniki - które są podstawą działania naszego układu nerwowego - są wydzielane z komórki i pobierane przez inne komórki" - podkreśliła. 

- Odkrycia tegorocznych noblistów z medycyny mają duże znaczenie dla rozwoju badań profilaktycznych, poznaniu mechanizmów uwalniania hormonów przez gruczoły dokrewne w określonej porze dnia - ocenił prof. Bronisław Cymborowski z Uniwersytetu Warszawskiego. 

Wiele substancji produkowanych na terenie komórki - tłumaczy profesor - jest wydzielanych w określonym czasie w ciągu doby, a nawet w ciągu roku. 
- Melatonina (hormon snu) uwalnia się głównie wieczorem, a znika rano. Wiele innych hormonów jest wydzielanych w rytmie dobowym, ale są też takie, które wydzielane są sezonowo latem czy zimą - dodał ekspert. - Jeżeli wiemy, że dana substancja czy hormon jest uwalniany wieczorem, to nie ma co szukać go w organizmie rano. Niestety, zwykle analizy krwi wykonujemy rano i na czczo, a często powinniśmy to robić wieczorem. Gdybyśmy stężenie melatoniny we krwi badali rano, to będzie ono zupełnie inne, niż gdybyśmy robili to wieczorem lub w środku nocy" - powiedział prof. Cymborowski podkreślając znaczenie odkrycia noblistów dla współczesnej diagnostyki i leczenia.